piątek, 30 sierpnia 2013

Leon, czemu ty jesteś Leon?

Imię dla kota to poważna sprawa. Można nazywać kota Kotem, ale czasami warto postawić na indywidualizm i podreperować kocią reputację. Jeżeli kot ma imię, to znaczy, że gdzieś tam ma przyjaciela na dwóch nogach, który woła go na karmienie.

Znałam kiedyś bezpańskiego rudego kota, który któregoś dnia po prostu stał się Rysiulą, a każdego ranka na schodach czekała na niego miseczka z jedzeniem i kilka głasków.

Rysiula to docenił, z bezpańskiego stał się pańskim kotem i całe dnie wygrzewał się na kamieniu w naszym ogródku tworząc przeuroczą kocio-ogrodową aranżację.

A jak było z Leonem?

Zasada powinna być taka - najpierw poznajesz kota, potem nadajesz mu imię. Spróbowałam zrobić na odwrót, ale poniosłam porażkę. Kot miał mieć na imię Nikodem i zwać się Sernikiem. Miał być szaruszkiem, dachowcem. Taki był plan.

Właścicielka nadała kotkowi imię Leon, a my tylko pokiwaliśmy głowami, planując nadać własne. Wystarczyło nam kilka godzin żeby zorientować się, że wymyślone przez nas imię w ogóle do kociałki nie pasuje.




Leon.
Mógł być tylko Leonem. :)

Oczywiście jak większość kotów otrzymał przydomki. Zazwyczaj jest Sir Leonem (jak jest grzeczny) i Leonidasem, Leonem Atakamą i Leonem Terrorystą (jak jest niegrzeczny).

Obawiam się, że Serniczkiem zostanie kolejny kot, o ile się na następnego zdecydujemy. :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Pierwsze spotkanie z Sir Leonem


Leon urodził się w czerwcu tego roku - 2013. Był pierwszym synkiem przeuroczej czarno - białej koteczki Lucynki. Była to pierwsza ciąża, w miocie były dwa kociątka: Leon i Lilka - czarno - biała łaciatka. Ojciec Leonka jest nieznany, ale po charakterze malucha wnoszę, ze był niezależnym , dzikim kotem. :)

Leona znaleźliśmy na  portalu z ogłoszeniami jako kociaka do oddania w dobre ręce. 

Jako, ze jesteśmy pełni miłości do zwierząt, a także nastały dla nas dobre czasy i mogliśmy pozwolić sobie na powiększenie  rodziny o jednego domownika, postanowiliśmy, że Leon zostanie z nami.


Ośmiotygodniowy maluszek trafił pod nasz dach i próbuje przyzwyczaić się do naszego trybu życia.

Leon jest najbardziej demonicznym kotem w internecie. To psotnik, łobuziak i kot z charakterem. Żywa iskierka, która nie usiedzi na miejscu, musi wszystko pogryźć, podrapać, poniszczyć, a potem słodko miauknąć, połasić się i zaczekać, aż właściciele wszystko mu wybaczą.

Blog będzie kalendarium z życia kotka, a także pamiętnikiem z naszych nieudolnych prób jego wychowania :) Miejmy nadzieję, że to możliwe, inaczej właśnie przygarnęliśmy do domu kociego terrorystę.

A nie wygląda, na tym zdjęciu taki słodki.

Kto chce pośmiać się z naszych zmagań z tym czarnym psotnikiem, zapraszam do śledzenia bloga. 

Pozdrawiam wszystkich, którzy tutaj wpadli.